Wiosna już za nami i intensywne prace ogródkowe także, więc mogę nadrobić zaległości we wpisach. Cisza na blogu
nie oznacza ciszy twórczej :) W tym czasie skończyłam różne rozpoczęte prace i zrobiłam lub zaczęłam nowe :)
Teraz wrócę wspomnieniami do ceramiki (jeden z wcześniejszych wpisów), która wyglądała na początku tak:
Misa powstała z glinianych wałeczków, układanych jeden na drugim.
Połączonych ze sobą poprzez zatarcie szczelin między nimi, aż do
gładkiej powierzchni ścianki na zewnątrz i wewnątrz misy. Następnie
wykonałam zewnętrzne ślimaczki i ozdobiłam nimi naczynie.
Patera, to rozwałkowany gliniany placek o grubości ok. 1,5 cm. Następnie
odrysowałam od talerza okrągły kształt i równo wycięłam nożem.
Narzędziem o płaskim i szpiczastym końcu narysowałam wzór i wybrałam
glinę na głębokość ok. 7 mm. Ostatnią czynnością jaką wykonałam było
wygładzenie wszystkich powierzchni.
Kiedy glina wyschła, przedmioty zostały wypalone, w piecu ceramicznym, na tzw. biskwit. Tak określamy wstępnie spieczoną masę ceramiczną. Glina wówczas zmienia swój pierwotny kolor i twardnieje.
Następnie misa została poszkliwiona, a jej dno wypełnione kawałkami potłuczonego kolorowego szkła. Szkliwo to taki proszek, który rozrabiamy wodą do konsystencji śmietany, nastepnie malujemy pędzlem, wypaloną powierzchnię, która po takim zabiegu (po wypaleniu) będzie kolorowa i błyszcząca. Potłuczone szkło to kawałki kolorowego szkła (odpadów ze szkła do witraży)
lub szkło z kolorowych butelek.
Natomiast do dekoracji "patery-obrazu" posłużyło tylko kolorowe potłuczone szkło, które umieściłam w wybranych zagłębieniach.
Tak przygotowane przedmioty zostały po raz kolejny wypalone w piecu ceramicznym, w temperaturze ok. 1100 C. A oto efekty:
Obecnie misa zdobi mój stół w salonie, a "patera-obraz" zostanie powieszona na ścianie i tam będzie "cieszyła oko" :)
Na koniec dodam, że prace wykonałam podczas zajęć w ULRA w Woli Sękowej :)
Do zobaczenia przy kolejnym wpisie :)
Mira
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz