środa, 30 lipca 2014

Błędne Skały - Góry Stołowe

Szosą Stu Zakrętów dotarliśmy spod Szczelińca do parkingu pod Błędnymi Skałami.
Przejazd trwa około 30-40 min. W tym momencie mamy dwie opcje do wyboru. Pierwsza to wjechać na szczyt góry samochodem (płatny parking). Ruch odbywa się wahadłowo, co godzinę "wpuszczanych" jest 20-30 samochodów i mniej więcej tyle samo zjeżdża z góry.
Druga opcja to wejście na szczyt czerwonym szlakiem i tak też zrobiliśmy. Droga pod górę trwa
ok. 30-45 min, w zależności od szybkości wchodzenia. Średnim tempem weszliśmy w ciągu 30 min.

I już jesteśmy na górze, wita nas Wielbłąd lub jak kto woli Skalne Siodło, jedna z pierwszych
skałek w Błędnych Skałach.


Kilka słów o BS. Ich historyczna nazwa to Dzikie Dziury. Jest to skalny labirynt położony
na krawędzi stoliwa Skalniaka, na wysokości 852 m. n.p.m. W wyniku wietrzenia regularnie spękanego piaskowca powstał system wąskich szczelin, rozcinających warstwę skał na bloki
o wysokości 5-6 metrów.
Labirynt, stał się atrakcją turystyczną od XIX w. W 1938 r. utworzono tu rezerwat. Ponownie
po II wojnie światowej w 1959 r. Błędne Skały są obecnie jedną z głównych atrakcji  Parku Narodowego Gór Stołowych.


Drewniana kładka prowadzi nas przez cały labirynt. Szersze i węższe przejścia, przy których śmiechu było co niemiara ... Niestety byli i tacy, którzy musieli zawrócić. Nie mogli przecisnąć się przez szczeliny, pomiędzy blokami skalnymi. A innej drogi nie ma. Szkoda ominęły ich wspaniałe przeżycia i niespodzianki jakie ma dla turystów labirynt skalny.


Wszędobylskie patyczki, podpierające skały ... bo się przewrócą :)


I idziemy dalej ... Mijamy "skalne grzyby", których jest tutaj bardzo dużo. 
Jeżeli pójdziecie czerwonym szlakiem ze Szczelińca do Wambierzyc to traficie na Skalne Grzyby - duże skupisko efektownych piaskowych skałek.




W Błędnych Skałach, natrafiliśmy na skały o różnych ciekawych nazwach np. Dwunożny Grzyb, Kurza Stopka, Długi Pasaż lub Przesmyk Liczyrzepy. Na zdjęciu poniżej Okręt ...





Takie niespodzianki :) są tu częste, a nawet węższe ...


Dobrze, że są tu te drewniane kładki. Wilgoć panująca pomiędzy skałami powoduje, że ziemia jest wilgotna lub stoi woda.


I na tym zdjęcia z Błędnych Skał się kończą. Rozładowała się bateria w aparacie i jednym
z telefonów, które mieliśmy przy sobie. Z drugiego zdjęć nawet nie zamieszczam...
Natomiast zachęcam do odwiedzenia Błędnych Skał. Rewelacyjne przeżycia, niespodzianki, wspaniały labirynt. 

W drodze powrotnej zachęcam także do odwiedzenia Fortu Karola. Znajduje się 5-10 min. jazdy samochodem od parkingu pod BS. Wycieczka zajmie w sumie ok. 10-15 min., w zależności od tego ile czasu spędzimy na szczycie w Forcie. Ale warto.

Wiadomości historyczne zapożyczone zostały z Ilustrowanego Przewodnika z mapami, o którym  wspominałam w poście Szczeliniec Wielki - Góry Stołowe.
Zdjęcia autorstwa mojego Maciusia.


Szczeliniec Wielki- Góry Stołowe

Dziś proponuję wycieczkę na Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt (919 m.n.p.m.)
Gór Stołowych.

Góry Stołowe to pasmo leżące w Sudetach Środkowych na pograniczu polsko-czeskim. To jedyne
w Polsce góry płytowe zbudowane z zalegających prawie poziomo, niefałdowanych skał osadowych. Są to przede wszystkim warstwy piaskowca, poprzedzielane marglami i mułowcami.
Tak przynajmniej przeczytałam w Ilustrowanym przewodniku z mapami "Góry Stołowe
i Aderspassko-Teplicke Skaly", Wydawnictwa turystycznego PLAN. Do którego odsyłam zainteresowanych i polecam. Przewodnik, szczegółowy i dobrze napisany, dużo map.

Do Karłowa, który leży u podnóża Szczelińca Wielkiego, dotarliśmy (ja i mój Maciuś)
z Radkowa. Jechaliśmy malowniczą Szosą Stu Zakrętów - polecam!
Z parkingu w Karłowie, na górę prowadzi droga, z nieodzownymi budkami handlowymi, atrakcją "prawdziwego" turysty. Oto i ona... a za nią Szczeliniec :)


Można kupić wszystko, zaczynając od wszelkiego rodzaju jedzenia, zarówno pochodzącego
z regionu jak i niekoniecznie, po pamiątki, także niekoniecznie regionalne...
Też się skusiłam, ale biżuteria to moja słabość. I niestety nie mogłam się oprzeć przepięknym wisiorkom z krzemienia pasiastego (zainteresowanych odsyłam do http://www.sandomierz.pl/turystyka/atrakcje-i-ciekawostki/krzemien-pasiasty-kamien-optymizmu/   ,jako ciekawostkę podam, że góry Świętokrzyskie to jedyne na świecie miejsce występowania tego krzemienia).

Wracając na szlak ...
dochodzimy do schodków z napisem "wejście". A później długo, długo jest tak, czyli schodki, schodki i jeszcze raz schodki.


Zdecydowanie wolę mniej ucywilizowane szlaki, choć nie ukrywam, że większość napotkanych turystów  (a ruch jak na Marszałkowskiej) widząc schody oddychała z ulgą... chyba myśleli,
że będzie łatwiej. Nic z tego :)

Na szczęście te schodki nie są na całej trasie...
Dla mnie trasa rewelacyjna (widokowo i doznania estetyczne :), trochę za dużo ludzi,
ale podobno w tym dniu i tak było ich mało.
Zapraszam więc, na krótką wycieczkę na Szczeliniec Wielki i  z powrotem.

Po schodkach dochodzimy do szczytu góry. Jest tam Schronisko PTTK na Szczelińcu. Oczywiście można tam coś zjeść, wypić, odpocząć (a było widać, że niektórym, było to bardzo potrzebne)
no i oczywiście kupić pamiątki (jak chyba wszędzie).


I jako przedsmak wrażeń, piękna panorama :)


I w tym momencie spotkała nas niespodzianka. Aby zejść z góry turysta może wybrać bezpłatną drogę powrotną, tą trasą którą wszedł lub zakupić bilet (niedrogi) i poddać swój zmysł wzroku wspaniałym obrazom. Co zresztą zrobiliśmy ...było warto, sami zobaczcie...


A za rogiem :) takie cuda ...


Teraz jestem na platformie widokowej, bardzo wysoko. 
Wierzchołki drzew, wielkie szyszki prawie na wyciągnięcie ręki...


i teraz na dół, w tą wąską szczelinę


i do góry :) znów pomiędzy skały.


A tu niespodzianka, prawie dolinka :)

 

i kolejna :)


a później było tak:




I znów piękna panorama. 
W takich chwilach zawsze myślę jaki świat jest piękny, jaka Polska jest piękna, zaskakująca
i nieznana...


Chwila na refleksje i ruszamy w dalszą drogę.


A teraz obserwujcie prawą stronę zdjęcia ... było wesoło, śmiesznie i na kolanach :)
i nie ma innej drogi :)


Stoimy na drugiej platformie (dlatego nas nie widać), ale za chwilę będziemy tam ...


to naprawdę wysoko i skaliście, jak dla mnie:)


A tymi schodami, schodzimy na dół ... z powrotem do drogi z budkami handlowymi.


A teraz chwila odpoczynku i obiadek a później na Błędne Skały, ale to w następnym wpisie :)


Powyższe zdjęcia są autorstwa mojego męża Maćka i niektóre moje. Natomiast powstało ich na Szczelińcu o wiele więcej. Ta próbka miała Was zachęcić do odwiedzenia okolicy, wspięcia się na górę i przeżycia niezapomnianych wrażeń. Mam nadzieję, że udało mi się to :)








wtorek, 29 lipca 2014

Cudze chwalicie swego nie znacie...

Wiem, wiem ... blog o zupełnie innej tematyce ale mam tyle innych zainteresowań, a wśród nich podróże ..., że nie mogłam się powstrzymać aby i o nich nie napisać. Chciałabym przed gośćmi odwiedzającymi blog, odkryć kilka ... a może więcej niż kilka, pięknych i ciekawych miejsc
w Polsce.
Nie zawsze tłumnie odwiedzanych i znanych z przewodników, natomiast niezwykle urokliwych albo ciekawych historycznie.

Wprawdzie jest już koniec lipca a ja chciałam zacząć od wycieczki z początku maja, ale miejsce jest warte pokazania. 

Popatrzcie ... i poczytajcie :)

BOBOLICE

Wieś położona w Jurze krakowsko-częstochowskiej. Około 18 km od Zawiercia i ok. 51 km
od Częstochowy.
Dla lepszej lokalizacji mapka (z tablicy informacyjnej przed Zamkiem).



Na zdjęciu powyżej (oprócz mapki) widoczne są ruiny zamku, a dziś zamek wygląda tak




Teraz trochę historii:


Królewski Zamek Bobolice zbudowany został przez Kazimierza III Wielkiego około 1350-1352 roku. Należał
do systemu obronnego broniącego zachodniej granicy państwa od strony Śląska, nazywanego „Orlimi Gniazdami”.
W roku 1370, ówczesny król polski Ludwik Węgierski nadał Zamek Bobolice swojemu bratankowi Władysławowi Polczykowi. Ten 9 lat później przekazał zamek swojemu dworzaninowi Andrzejowi Schoeny z Barnabas, który przekształcił Zamek w zbójnicką twierdzę. Rozbójniczy proceder ukrócił król Władysław Jagiełło, który w 1391 roku włączył Zamek z powrotem do dóbr królewskich.

Wielokrotnie zmieniali się właściciele Zamku. W końcu XIV i w XV w. Zamek należał do rodu Szfrańców, Trestków i Krezów, a w późniejszych wiekach do Chodakowskich, Micińskich
i Myszkowskich. Podczas najazdu Maksymiliana III Habsburga na ziemie polskie w 1587 r. Zamek po raz pierwszy oblegano. Uległ on wówczas poważniejszym uszkodzeniom, został jednak szybko odbity przez wojska dowodzone przez Jana Zamoyskiego.





W czasie „potopu szwedzkiego” w 1657 roku, Szwedzi pod dowództwem generała Müllera mocno zniszczyli Zamek. Po wojnach szwedzkich w XVII i XVIII w. Zamek zaczął popadać w ruinę.
Gdy w 1683 r. król Jan III Sobieski w drodze do Krakowa – miejsca koncentracji wojsk polskich przed odsieczą wiedeńską – zatrzymał się w Bobolicach, jego orszak musiał nocować
w namiotach.





W XVII w. Zamek był tylko częściowo zamieszkały, popadał w coraz większą ruinę. W XIX w.
w podziemiach Zamku znaleziono ogromny skarb. Poszukiwacze skarbów dopełnili reszty zniszczenia. Niektórzy do dziś wierzą, że nie odkryto jeszcze całości skarbu i główna jego część leży w tunelu łączącym Zamek Bobolice z Zamkiem Mirów. Po drugiej wojnie światowej mury Zamku zostały częściowo rozebrane i posłużyły do budowy drogi łączącej Bobolice z Mirowem.



Pod koniec XX wieku, rodzina Laseckich – obecnych właścicieli Zamku – podjęła wyzwanie uratowania tego pięknego zabytku przed całkowitą zagładą. Na zlecenie przedstawicieli rodziny: senatora Jarosława W. Laseckiego i jego brata Dariusza Laseckiego, przy pomocy najlepszych polskich naukowców i ekspertów, przeprowadzono prace archeologiczne, zabezpieczające
i rekonstrukcyjne, mające na celu uratowanie tego zabytku o narodowym znaczeniu.

Na koniec zdjęcie z widokiem podzamcza ... 
do Bobolic dojechaliśmy późno, po 20-tej (na drugim zdjęciu widać, jak ostatnie promienie słońca oświetlają Zamek).
w tej przedwieczornej ciszy, jak dobrze posłuchacie..., usłyszycie dźwięk oręża ... 

  

Informacje zamieszczone w powyższym tekście pochodzą z tablicy informacyjnej przy Zamku
w Bobolicach.

Autorem zdjęć jest mój mąż Maciek, dzięki któremu dotarłam w to piękne, niezwykłe
i malownicze miejsce.
Marudziłam strasznie, było późno a my prawie pogubiliśmy drogę ...
i na dodatek jeszcze szmat drogi był przed nami ... a tu noc za pasem... :) ale było warto.

Zainteresowanych zapraszam na stronę Zamku  http://www.zamekbobolice.pl/ 

Polecam, warto obejrzeć :)


































środa, 23 lipca 2014

Folioryt

Witam w ten słoneczny dzień

Dziś proponuję następną technikę graficzną - folioryt. Jest to kolejna technika, w której z matrycy otrzymujemy małą ilość odbitek. W tej technice wspaniale, jeżeli uzyskamy trzy odbitki, z czego chociaż jedna jest idealna. Przy odrobinie szczęścia :) i umiejętnościach zdarzają się nawet trzy dobre odbitki.


KOKONY
odbitka 2 z 3
100 cm x 70 cm



KOKONY
odbitka 3 z 3
100 cm x 70 cm



Jak mówi nazwa techniki, matrycą jest folia, a dokładniej pleksa (grubości ok. 2 mm). Rylcem, odpowiednim do techniki żłobimy "obraz". Kiedy jest już gotowy, wałkiem nanosimy farbę. Następnie (najlepiej przy kaloryferze) ocieplamy pleksę i przecierami papierem (lub szmatką) miejsca gdzie (na odbitce) powinno pojawić się światło... Wówczas przystępujemy do momentu kulminacyjnego. Do tego potrzebujemy, oczywiście prasy graficznej i odpowiedniego papieru, na którym powstanie odbitka. O właśnie taka jak wyżej :)

W kolejnym poście następna technika ... zapraszam:)

wtorek, 22 lipca 2014

Monotypia olejna II

Zgodnie z życzeniem mojej przyjaciółki dziś kolejne monotypie :)

MORZE WIATRÓW
odbitka 1, 2, 3, 4, 5
100 cm x 70 cm







CHIMERA
odbitka 1, 2, 3, 4, 5
100 cm x 70 cm








WELON SZECHEREZADY
odbitka 1, 2, 3, 4, 5
100 cm x 70 cm







ANDROMEDA
odbitka 1, 2, 3, 4
100 cm x 70 cm






Gosiu, następne w kolejnym wpisie :)
Pozdrawiam oglądających